czwartek, 26 lutego 2015

4. Podryw na herbatę wyszedł z mody 40 lat temu.

Oczami Kwiatkowskiego
-Ej głodny jestem.
-Kwiatkowski powiedz mi coś czego nie wiem.
-Karla kocham cie ale jak jestem głodny to mnie nie rozumiesz
-Dobra idziemy bo ja tez jestem głodna.
-Zuzia wyjdziesz za mnie?
-Hahahaha przecież jesteśmy małżeństwem.
-Zapomniałem
Wszyscy wyszliśmy z łazienki, bo to tam spaliśmy i poszliśmy budzić resztę. Spali wszędzie. W kuchni, na szafce w przedpokoju, na łóżkach, na schodach wszędzie. Budzenie potrwało mniej niż się spodziewałem. Wystarczyło krzyknąć na cały regulator i od razu wszyscy byli na nogach. Wszyscy weszliśmy do przed pokoju i pojawił się problem.
-Czyje vansy są czyje?
-Dobra bierzemy wszystko jedno czyje i idziemy, później je ogarniemy.
Zgodnie z radą Wrzoska wzięliśmy czyjeś buty i wyszliśmy na dwór.

Oczami Perrie
Założyliśmy ,,swoje" vansy i ruszyliśmy w stronę maka. każdy zamówił coś do jedzenia i usiedliśmy przy jakimś stole. Właściwie przy stołach bo przy jednym się nie zmieściliśmy. Ludzie gapili się na nas jak na idiotów i robili zdjęcia. Spojrzałam na to w co jestem ubrana i wybuchłam śmiechem.
-Hahahahahhahaha
-Boże Zuza dobrze wszystko z twoją głową?- zapytała Herman
-Tak hahahahaha wszystko dobrze hahahaha.
-Hahahahahha boże ale my tępi jesteśmy
-Widzę Karla że ty też zobaczyłaś że jesteśmy tylko w bluzkach chłopaków i w jednym takim drugim takim vansie.
Dalej nasze jedzenie wyglądało identyczne. Co chwilę ktoś wybuchał śmiechem i dławił się śniadaniem.
Kiedy już wszyscy byli najedzeni wróciliśmy do domu Karli i Wrzoska. Ogarnęliśmy się z grubsza i powoli zaczęliśmy się rozchodzić. Z początku wszyscy się odprowadzaliśmy ale na koniec zostałam tylko ja i Dawid.
-Dawid po co ty mnie odprowadzasz? Z tego co wiem mieszkasz w drugą stronę.
-Oj tam. Nie było mnie na noc w domu więc godzina w te czy we wte mnie nie zbawi. Ale ciebie mam nadzieję też. I dasz się zaprosić na herbatę?
-Podryw na herbatę wyszedł z mody 40 lat temu.
Kwiatkowski najpierw był zdziwiony moja odpowiedzią ale później zaczął się ze mnie śmiać.Zaczął mnie gonić a ja zaczęłam zwiewać ile sił w nogach. Dawid jednak nie jest tak wolny jak myślałam i dogonił mnie bardzo szybko. Poczułam jego ręce na swojej talii i błysk fleszy. Kwiatkowski dał mi rękę i zaczęliśmy uciekać. Dobiegliśmy do małej kawiarenki. Weszliśmy do jej wnętrza i usiedliśmy w kącie.
-Kwiatkowski to nie jest śmieszne. Co się tu dzieje?
-No bo widzisz. Jestem piosenkarzem i blogerem. Mam fanki i daje koncerty. Ostatnio wydałem swoją debiutancką płytę...
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?
-Myślałem że...
-Więc powiem Ci Kwiatkowski że możesz sobie tymi wyjaśnieniami podetrzeć dupę!
Mam gdzieś jego tłumaczenia. Mógł mi powiedzieć wcześniej. Może wtedy kiedy rozwalił mi telefon i kiedy szliśmy do Karli i Wrzoska. Mógł mi powiedzieć w każdym momencie ale co tam. Mogłam się domyślić że kolejna osoba tylko mnie zrani. Mam przerąbane bo nie wiem gdzie jestem. Masakra. Idę, nie wiem gdzie ale gdzieś. Jak najdalej od niego.


Przepraszam że ostatnio dodałam rozdział w listopadzie a mamy luty. Wolałam nie dodawać nic beznadziejnego i poczekać aż wena przyjdzie do mnie.