Zaczynało się już ściemniać. Ja czułam się coraz gorzej. Miałam wrażenie jak by ktoś mnie obserwował. Znowu to samo. Wspomnienia wróciły. Zanim się obejrzałam moje policzki były całe mokre. Jakoś nie zbyt kojarzyłam okolice w której teraz się znajdowałam. Ze strachu zaczęłam biec. Nagle na mojej drodze jak grzyb wyrósł jakiś gościu
-O Perrie kto by się tu ciebie spodziewał!- powiedział obrzydliwie przepitym głosem- To co koleżaneczko postanowiłaś jednak wrócić do fachu?
No tak mogłam się spodziewać, że Mateusz tak łatwo mi nie odpuści tego, że wystawiłam ich tuż przed zawodami.
-Oj Mati, Mati nie nie wracam do wyścigów. Mówiłam skończyłam z tym.
-Ale kochana byłaś w tym genialna! Widać wdałaś się troszkę w brata.- ale łajdak! Wiedział co powiedzieć żeby trafić w mój czuły punkt. Ale nie ma tak dobrze. Nie dam mu tej satysfakcji.
-Daniel byłby dumny ze mnie, prawda?
-Oczywiście, że był by!
-Mati z całym szacunkiem- którym cię nie darzę- ale muszę już iść.
Mateusz bez słowa zszedł mi z drogi a ja ruszyłam dalej przed siebie. Po około czterdziestu minutach drogi przede mną jak grzyb wyrósł Wrzosek.
-Zuzia? Co się stało?
-Nic.
-Chodź idziemy do mnie.
Poszłam razem z Wrzoskiem do domu jego i Karli. Kilka minut później staliśmy pod drzwiami a Sebastian szukał kluczy. Już po chwili ściągaliśmy buty i wchodziliśmy do kuchni. Seba wyjął dwa kubki i włożył do nich po saszetce herbaty.
-Wrzosek ja idę na chwilę do łazienki- powiedziałam i nie czekając na odpowiedź ruszyłam po schodach. Przejrzałam się w lustrze i mówiąc szczerze sama bym się siebie przestraszyła. Makijaż rozmazany, włosy potargane, jednym słowem istna tragedia. Kiedy tylko się ogarnęłam. Zjechałam po schodach. Na dole zobaczyłam i Wrzoska i Karolinę. Oboje patrzyli na mnie z rozbawieniem a ja powiedziałam tylko krótkie:
-No co?
Oni tylko zamiast gadania z za pleców wyjęli czteropaki piwa. Od razu uśmiech wkradł mi się na usta. Usiedliśmy na dywanie włączyliśmy telewizję i zaczęło się szaleństwo. Śpiewaliśmy piosenki które leciały w telewizji, tańczyliśmy i ogółem robiliśmy przypał. W między czasie wypiliśmy po piwie i zaczęliśmy ,,ploteczki". Gadaliśmy o wszystkim, o rodzinie, o znajomych, o szkole.
-O kuźwa!- krzyknęłam nagle co chyba zdziwiło moich funfli*, zaczęłam szybko szukać kurtki oraz butów. Dopiero kiedy się ubrałam spojrzałam na zegar, była pierwsza w nocy.
-Sophie chyba cię zabije.- usłyszałam głos Mazowieckiej
-Ale nie ma sensu żebyś teraz wracała do domu chyba.- tym razem Sebastian włączył się do rozmowy.
Mieli rację. Nie było sensu żeby szwendała się teraz po mieście. Był jednak pożytek z tego że byłam obok drzwi- mogłam otworzyć drzwi Julce.
-To co święta trójco, mogę się przyłączyć?- powiedziała z uśmiechem Jula
środa, 15 lipca 2015
czwartek, 26 lutego 2015
4. Podryw na herbatę wyszedł z mody 40 lat temu.
Oczami Kwiatkowskiego
-Ej głodny jestem.
-Kwiatkowski powiedz mi coś czego nie wiem.
-Karla kocham cie ale jak jestem głodny to mnie nie rozumiesz
-Dobra idziemy bo ja tez jestem głodna.
-Zuzia wyjdziesz za mnie?
-Hahahaha przecież jesteśmy małżeństwem.
-Zapomniałem
Wszyscy wyszliśmy z łazienki, bo to tam spaliśmy i poszliśmy budzić resztę. Spali wszędzie. W kuchni, na szafce w przedpokoju, na łóżkach, na schodach wszędzie. Budzenie potrwało mniej niż się spodziewałem. Wystarczyło krzyknąć na cały regulator i od razu wszyscy byli na nogach. Wszyscy weszliśmy do przed pokoju i pojawił się problem.
-Czyje vansy są czyje?
-Dobra bierzemy wszystko jedno czyje i idziemy, później je ogarniemy.
Zgodnie z radą Wrzoska wzięliśmy czyjeś buty i wyszliśmy na dwór.
Oczami Perrie
Założyliśmy ,,swoje" vansy i ruszyliśmy w stronę maka. każdy zamówił coś do jedzenia i usiedliśmy przy jakimś stole. Właściwie przy stołach bo przy jednym się nie zmieściliśmy. Ludzie gapili się na nas jak na idiotów i robili zdjęcia. Spojrzałam na to w co jestem ubrana i wybuchłam śmiechem.
-Hahahahahhahaha
-Boże Zuza dobrze wszystko z twoją głową?- zapytała Herman
-Tak hahahahaha wszystko dobrze hahahaha.
-Hahahahahha boże ale my tępi jesteśmy
-Widzę Karla że ty też zobaczyłaś że jesteśmy tylko w bluzkach chłopaków i w jednym takim drugim takim vansie.
Dalej nasze jedzenie wyglądało identyczne. Co chwilę ktoś wybuchał śmiechem i dławił się śniadaniem.
Kiedy już wszyscy byli najedzeni wróciliśmy do domu Karli i Wrzoska. Ogarnęliśmy się z grubsza i powoli zaczęliśmy się rozchodzić. Z początku wszyscy się odprowadzaliśmy ale na koniec zostałam tylko ja i Dawid.
-Dawid po co ty mnie odprowadzasz? Z tego co wiem mieszkasz w drugą stronę.
-Oj tam. Nie było mnie na noc w domu więc godzina w te czy we wte mnie nie zbawi. Ale ciebie mam nadzieję też. I dasz się zaprosić na herbatę?
-Podryw na herbatę wyszedł z mody 40 lat temu.
Kwiatkowski najpierw był zdziwiony moja odpowiedzią ale później zaczął się ze mnie śmiać.Zaczął mnie gonić a ja zaczęłam zwiewać ile sił w nogach. Dawid jednak nie jest tak wolny jak myślałam i dogonił mnie bardzo szybko. Poczułam jego ręce na swojej talii i błysk fleszy. Kwiatkowski dał mi rękę i zaczęliśmy uciekać. Dobiegliśmy do małej kawiarenki. Weszliśmy do jej wnętrza i usiedliśmy w kącie.
-Kwiatkowski to nie jest śmieszne. Co się tu dzieje?
-No bo widzisz. Jestem piosenkarzem i blogerem. Mam fanki i daje koncerty. Ostatnio wydałem swoją debiutancką płytę...
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?
-Myślałem że...
-Więc powiem Ci Kwiatkowski że możesz sobie tymi wyjaśnieniami podetrzeć dupę!
Mam gdzieś jego tłumaczenia. Mógł mi powiedzieć wcześniej. Może wtedy kiedy rozwalił mi telefon i kiedy szliśmy do Karli i Wrzoska. Mógł mi powiedzieć w każdym momencie ale co tam. Mogłam się domyślić że kolejna osoba tylko mnie zrani. Mam przerąbane bo nie wiem gdzie jestem. Masakra. Idę, nie wiem gdzie ale gdzieś. Jak najdalej od niego.
Przepraszam że ostatnio dodałam rozdział w listopadzie a mamy luty. Wolałam nie dodawać nic beznadziejnego i poczekać aż wena przyjdzie do mnie.
-Ej głodny jestem.
-Kwiatkowski powiedz mi coś czego nie wiem.
-Karla kocham cie ale jak jestem głodny to mnie nie rozumiesz
-Dobra idziemy bo ja tez jestem głodna.
-Zuzia wyjdziesz za mnie?
-Hahahaha przecież jesteśmy małżeństwem.
-Zapomniałem
Wszyscy wyszliśmy z łazienki, bo to tam spaliśmy i poszliśmy budzić resztę. Spali wszędzie. W kuchni, na szafce w przedpokoju, na łóżkach, na schodach wszędzie. Budzenie potrwało mniej niż się spodziewałem. Wystarczyło krzyknąć na cały regulator i od razu wszyscy byli na nogach. Wszyscy weszliśmy do przed pokoju i pojawił się problem.
-Czyje vansy są czyje?
-Dobra bierzemy wszystko jedno czyje i idziemy, później je ogarniemy.
Zgodnie z radą Wrzoska wzięliśmy czyjeś buty i wyszliśmy na dwór.
Oczami Perrie
Założyliśmy ,,swoje" vansy i ruszyliśmy w stronę maka. każdy zamówił coś do jedzenia i usiedliśmy przy jakimś stole. Właściwie przy stołach bo przy jednym się nie zmieściliśmy. Ludzie gapili się na nas jak na idiotów i robili zdjęcia. Spojrzałam na to w co jestem ubrana i wybuchłam śmiechem.
-Hahahahahhahaha
-Boże Zuza dobrze wszystko z twoją głową?- zapytała Herman
-Tak hahahahaha wszystko dobrze hahahaha.
-Hahahahahha boże ale my tępi jesteśmy
-Widzę Karla że ty też zobaczyłaś że jesteśmy tylko w bluzkach chłopaków i w jednym takim drugim takim vansie.
Dalej nasze jedzenie wyglądało identyczne. Co chwilę ktoś wybuchał śmiechem i dławił się śniadaniem.
Kiedy już wszyscy byli najedzeni wróciliśmy do domu Karli i Wrzoska. Ogarnęliśmy się z grubsza i powoli zaczęliśmy się rozchodzić. Z początku wszyscy się odprowadzaliśmy ale na koniec zostałam tylko ja i Dawid.
-Dawid po co ty mnie odprowadzasz? Z tego co wiem mieszkasz w drugą stronę.
-Oj tam. Nie było mnie na noc w domu więc godzina w te czy we wte mnie nie zbawi. Ale ciebie mam nadzieję też. I dasz się zaprosić na herbatę?
-Podryw na herbatę wyszedł z mody 40 lat temu.
Kwiatkowski najpierw był zdziwiony moja odpowiedzią ale później zaczął się ze mnie śmiać.Zaczął mnie gonić a ja zaczęłam zwiewać ile sił w nogach. Dawid jednak nie jest tak wolny jak myślałam i dogonił mnie bardzo szybko. Poczułam jego ręce na swojej talii i błysk fleszy. Kwiatkowski dał mi rękę i zaczęliśmy uciekać. Dobiegliśmy do małej kawiarenki. Weszliśmy do jej wnętrza i usiedliśmy w kącie.
-Kwiatkowski to nie jest śmieszne. Co się tu dzieje?
-No bo widzisz. Jestem piosenkarzem i blogerem. Mam fanki i daje koncerty. Ostatnio wydałem swoją debiutancką płytę...
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?
-Myślałem że...
-Więc powiem Ci Kwiatkowski że możesz sobie tymi wyjaśnieniami podetrzeć dupę!
Mam gdzieś jego tłumaczenia. Mógł mi powiedzieć wcześniej. Może wtedy kiedy rozwalił mi telefon i kiedy szliśmy do Karli i Wrzoska. Mógł mi powiedzieć w każdym momencie ale co tam. Mogłam się domyślić że kolejna osoba tylko mnie zrani. Mam przerąbane bo nie wiem gdzie jestem. Masakra. Idę, nie wiem gdzie ale gdzieś. Jak najdalej od niego.
Przepraszam że ostatnio dodałam rozdział w listopadzie a mamy luty. Wolałam nie dodawać nic beznadziejnego i poczekać aż wena przyjdzie do mnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)